Antoni Florian Załęski urodził się polskiej rodzinie, która za chlebem wyemigrowała do USA z Mokrej Wsi pod Nowym Sączem. Miał czterech braci i dwie siostry, chodzili do dwujęzycznej szkoły, a w domu wszyscy mówili po polsku.
Mając dwa lata Antek ciężko zachorował. Po leki dla syna rowerem jeździł ojciec. Pewnego dnia śmiertelnie potrącił go samochód. Długo po tym Antek widząc człowieka na rowerze krzyczał “Tata wraca”.
Brak ojca wszystko zmienił. Siódemkę dzieci twardą ręką wychowywała matka. Jak wspominał po latach “Byliśmy biedni, ale dzięki niej trzymaliśmy poziom. Była dla nas matką i ojcem w jednym “. Starsi braci i on szybko musieli podjąć pracę – znaleźli ją w hucie stali – największym pracodawcą w okolicy.
Boks na początku był odskocznią od katorżniczej pracy. W lokalnym amatorskim klubie działającym pod egidą Związku Narodowego Polskiego podpatrywał ćwiczących starszych braci i trenował. Boks wyleczył go z chorobliwej nieśmiałości. Wkrótce okazało się, ze ma ogromny talent.
Na ringach amatorskich stoczył około 200 walk, w większości wygranych. W wieku 21 lat przybrał łatwy do wymówienia pseudonim Tony Zale i przeszedł na zawodowstwo. Miał jednak pecha. Trafił na menedżera, który nie liczył się z jego zdrowiem. Często walczył co kilkanaście dni, nie mając czasu na wyleczenie kontuzji i regenerację. Po pierwszych zwycięstwach pojawiły się porażki i Antek uważając, że jest źle prowadzony powiedział “dość” i wrócił do huty. Podejmował się najcięższych prac, zauważył że to wzmacnia jego siłę i wytrzymałość, której brakowało podczas pierwszego etapu kariery sportowej.
Po dwóch latach wrócił na ring, ale tym razem postawił na ludzi uznanych w branży. Jego kariera nabierała rozpędu, choć nie były to tylko same sukcesy. Przełom nastąpił w walce z aktualnym mistrzem kategorii średniej, Czechem Alem Hostakiem. . Zale który mimo, iż w pierwszej rundzie leżał na deskach swoja szanse wykorzystał. Wtedy po raz pierwszy został nazwany “Człowiekiem ze stali”. Pojedynek ten miał range towarzyskiego i Polak nie otrzymał mistrzowskiego pasa. Zale miał jednak w kontrakcie zagwarantowane prawo do walki o pas, o ile wygra tą walkę.
19 lipca 1940 roku odbył się rewanż. I tu nie było już mowy o przypadku. Zale w 13 rundzie znokautował mistrza, zostając nowym mistrzem świata NBA w wadze średniej. Ogromny sukces z maleńką łyżeczką dziegciu – do domu wracał w butach, które miał na ringu – podczas walki ktoś ukradł z szatni jego nowe, eleganckie buty.
Tony Zale “Człowiek ze stali” był jednym z najtwardszych i najbardziej nieustępliwych zawodników, cechowała go ponadprzeciętna wytrzymałość i odporność na uderzenia. Jego największym atutem były uderzenia w korpus, którymi męczył rywali, przygotowując grunt pod nokaut. Kilku z jego przeciwników umieściło go na pierwszym miejscu swojej listy najlepiej bijących w korpus bokserów wszech czasów. Sam Załęski obdarzony był bardzo silnym uderzeniem, zdolnym rozstrzygać losy walki pojedynczym, nokautującym ciosem.
“Kiedy został mistrzem i ludzie zaczęli rozpoznawać go na ulicy, to często się nie przyznawał. “Nie jestem Tonym Zalem – on jest dużo twardszy ode mnie” – mawiał. Niektórzy chcieli się z nim bić na ulicy, ale on nie szukał przygód i deklarował, że bije się tylko w ringu. Nie potrzebował uwagi świata. Był pokornym człowiekiem wielkiej wiary, który nie pił ani nie palił.” – wspomina jego bratanek Thad Zale. Dla sąsiadów pozostał skromnym chłopakiem z sąsiedztwa, który dzięki swojej pracy doszedł na szczyt.